uszkodzenie kolana a podejście lekarza
lekarz, był niemiły
Witam. 21 października miałam artroskopię kolana lewego. Przez rok po skręceniu lewego kolana lekarza przepisywał mi maści, wysłał na krioterapię, lasery, ale kolano dalej blokowało, czasem strzelało i bolało. Stosowałam się do wszelkich zaleceń, ćwiczenia, odciążanie, jak tylko mi kazał. Po ostatnim badaniu około półtora miesiąca temu niemalże stwierdził jego zdaniem, że symuluje, że pewnie nic mnie nie boli. Oburzyłam się, dał mi skierowanie na artroskopię, choć z grymasem na twarzy. Po artroskopii 21 października okazało się, że miałam ogromny przyrost błony maziowej i częściowo uszkodzoną łąkotkę (róg tylny ł. przyśrodkowej). Zostało to wycięte, leżałam 5 dni w szpitalu. Po 3 tygodniach cały czas oczywiście ćwiczyłam, ale nie mogę wyprostować kolana, a zginam zaledwie do 90 stopni. Okładam lodem, staram się jak mogę, z bólem chodzę bez kuli tak mi kazał (boli tak z boku). Dziś lekarz powiedział, ze "udaję kalekę", że za tydzień mam wyprostować kolano, bo jak nie to punkcja. Ale był tak niemiły i oschły, wcześniej pacjentka powiedziała, ze nie wykrył jej choroby, a na prześwietleniu inny lekarz od razu stwierdził, że ma łokieć czegoś tam. Gdy mu to powiedziała, najwyraźniej był na siebie zły i wyżył się na mnie. Chciałam skierowanie na jakąkolwiek rehabilitację jakąkolwiek, ale mi nie dał, powiedział, że mam sobie sama radzić, bo jestem dorosła. Nie burzyłam się tylko podziękowałam i wyszłam. Ale co ja mam zrobić? Opuchlizna powoli schodzi, ale wątpię bym w tydzień umiała zgiąć i wyprostować kolano. Czuję blokadę i ból. Psychicznie jest mi ciężko, staram się być twarda, ale boję się, że sama sobie jeszcze coś dorobię po za tym lekarz stwierdził "że nic takiego mi nie robili, że sama zaniedbałam skoro nie prostuję kolana". Może sama coś robię źle, ale zabolała mnie ta niewyrozumiałość. Proszę o delikatne wyrażanie swego zdania i proszę o jakieś porady.


  PRZEJDŹ NA FORUM