[łokieć] kontuzja na treningu |
Jeśli Pan jest na tyle inteligentnym facetem z jajami, to proszę zgodzić się na alternatywę zabiegu. Nie rozbije go Pan, nie ma takiej możliwości, jeśli to tłuszczak. A w dodatku kategorycznie zabraniam takich prób! Jeśli to nie tłuszczak a jakaś odmiana guza złośliwego a Pan go uszkodzi, to komórki rakowe mogą się dostać do krwiobiegu i rozproszyć się po całym organizmie! A wie Pan co to może oznaczać? Przerzuty, w efekcie rak rozsiany, umieranie w mękach! Tłuszczaka nie leczy się farmakologicznie. Albo się go zostawia, albo się usuwa. Proszę zapisać się do onkologa i niech on oceni sytuację. Mój dziadek miał podobne podejście do Pana, a potem umierał w mękach, bo gdy się obudził i stwierdził jednak, by pójść do lekarza i zacząć to leczyć już wszelkimi sposobami- było już za późno. Zgłosił się już z przerzutami w całym organizmie. Lekarze nie mogli nic zrobić, oprócz zapewnienia opieki paliatywnej. Jeśli ma Pan rodzinę, to niech Pan ruszy głową i pójdzie do lekarza. Z nowotworami nie ma żartów! Co do przerostu kości- albo chce się Pan dalej męczyć, albo zrobi Pan zabieg, miesiąc, dwa miesiące pocierpi i wróci do dawnej sprawności. O ile ten przerost powoduje ból a nie ten guzek. Nie rozumiem Pana zachowania "Ja nigdy nie zgodzę się na żaden zabieg, nigdy nie byłem operowany i niech tak zostanie!". Niech Pan nie będzie głupi! Proszę się nie gniewać na mnie, że tak emocjonalnie do tego podchodzę. Ale po prostu w Pana zachowaniu widzę mojego dziadka błędy, za które nie tylko on surowo zapłacił życiem, ale również jego rodzina bólem i stratą. Proszę o sobie nie myśleć egoistycznie. Proszę pomyśleć także o najbliższych podejmując decyzje. Proszę się zgłosić do ortopedy i onkologa. A forum nie traktować jako poradni specjalistycznej, bo ludzie często wypowiadają się bez wiedzy medycznej, a nawet lekarz jak tu jest- ciężko mu ocenić sytuację z opisu- musi dotknąć, pomacać, obejrzeć zdjęcia, sprawdzić sam ruchomość stawu, dokładnie określić w jakim stopniu zgięcia zaczyna boleć i tym podobne. A lekarz to nie wróżka i z neta nie wróży. Jest Pan dorosłym facetem, który mógłby być moim ojcem, jakby dobrze się postarać. Ten jeden raz, proszę, aby Pan posłuchał mnie- tej smarkuli. Apeluję do Pana o większą rozwagę, bo z guzami nie ma żartów. Co do zabiegów ortopedycznych. Po złamaniu nogi, ustabilizowaniu jej śrubami, po zroście i usunięciu śrub, i pomimo rehabilitacji dalej borykałam się problemami. Miałam ograniczoną ruchomość stawu, przez co problemy z kucaniem. Znalazłam innego ortopedę, wręcz szukałam jakiejkolwiek alternatywy polepszenia mojego stanu, ponieważ na endoprotezę jestem za młoda i na jednej by się nie skończyło, tylko pewnie by wymienili ją jeszcze dwa razy. Nie było konieczności znowu robienia operacji, nie było kategorycznych wskazań. Ale na trzecią operację się zgodziłam. Pomęczyłam się dwa miesiące. A potem dzięki temu lekarzowi i zrobionej przez niego operacji mogłam normalnie funkcjonować- kucać, biegać, jeździć na rowerze, przyklęknąć. Przed operacją strasznie męczyłam się, żeby coś z dolnych szafek wyciągnąć, bo musiałam siadać na podłodze, później robić akcje akrobacje, żeby wstać i nie zgiąć za mocno nogi w kolanie. W dniu dzisiejszym zdecydowanie mówię, że było warto zgodzić się na tą operację. A jeśli chodzi o Pana- niech Pan sobie zada pytanie "Chcę się dalej męczyć bez operacji, czy przemęczyć się ze dwa miesiące i wrócić do dawnej sprawności?". Odpowiedź chyba jest oczywista, że chce Pan wrócić do dawnej sprawności. Ale zawsze jest coś kosztem czegoś i trzeba troszkę pocierpieć, zanim osiągnie się cel. Proszę pójść do ortopedy i przedyskutować alternatywy leczenia. Może ruchomość da się przywrócić rehabilitacją bez interwencji artroskopowej. A guza bym poddała usunięciu i badaniu histopatologicznemu. Proszę nie być dzieciak i uciekać przed skalpelem jak przed mordercą. Twardziel taki, tłucze się z innymi facetami na treningach a panikuje przed operacją... Opierniczam Pana dla Pańskiego dobra. Gdybym się nie przejmowała, to bym napisała "A niech Pan robi, co Pan chce- Pańskie zdrowie, życie i Pańska sprawa". Pomimo bycia jeszcze młodym "smarkiem", mam spory bagaż doświadczeń, którego nie życzyłabym nawet swojemu wrogowi. Dlatego Pana proszę, by jednak Pan nie zbagatelizował tej sprawy i poszedł do lekarzy specjalistów. |